wtorek, 22 marca 2011

Nowy Orlean

Jak wygląda miasto zajęte przez mutantów?

Muzyka, spokój i pokój. Wielu wieściło o tym, mówili, krzyczeli. Nawet podobno jakaś wyprawa krzyżowa poszła, ale co z tego. Wszystkie "dobre" mutki dowiedziały się o Mecce i świat zaczął się zmieniać. Nowy Orlean stał się stolicą. Stolicą sojuszu mutantów. Brzmi dość przerażająco? Bierz ten miotacz ognia, worek granatów i idziemy!

No dobra może nie tak od razu. Człowiek człowiekowi wilkiem prawda? A nam każdy sojusznik się przyda do zabicia Molocha. Można go przecież nazwać priorytetem i często grozi tak samo nam jak i mutkom, więc dlaczego się nie przyłączyć? Dlaczego nie? Bo to są MUTKI! Rozumiemsz?! Mutki! Te same, które próbują nas wygryźć z tego miejsca. To nasza ziemia a oni są wynaturzeniem, ale tego nie rozumieją. Są nie godni mieszkania na tej ziemi. Są niegodni życia. Znają tylko jeden cel - zająć twoje miejsce. Chcesz tego? Chcesz?

Nowy Orlean

Dla wielu mutków właśnie przez takich ludzi jak on nie było innego wyjścia ani też innego miejsca do którego można by się było udać. Żadnej nadziej. Żadnej pomocy. Śmierć, zgliszcza i zniszczenie czekały za rogiem. Zwykłemu człowiekowi pomaga każdy - wiesz jesteście z tej samej rasy. A nam? Nam każdy pomaga zginąć. Nie jest to dobra perspektywa. Dlatego też tutaj wszyscy ruszyli. To jest nasza mekka. Nasz dom. Zaczęło się od tego, że kilku z nas okazało się dla miasta przydani. Mogliśmy ruszyć w jakieś napromieniowane miejsca, przegonić zmutowane zwierzaki, miej jedliśmy - w końcu jesteśmy przyzwyczajeni do znacznie gorszych warunków życia. Potem poszło szybko - plotka, że w mieście można spotkać mutków. Oczywiście nigdy nie było różowo. Nawet teraz nie jest. Co jakiś czas trafiał się jakiś frajer, który koniecznie chciał pokazać jacy jesteśmy źli, albo po prostu przychodził i zabijał. Zależy na co go było stać. No i wtedy zaczęły się pierwsze zamieszki. Wiesz jak jakiś frajer zabija ci brata możesz się zdenerwować. Miasto miało być liberalne, więc wychodziło na to, że każdy prawo robił sobie takie prawo jakie chciał, ale mutki rosły w siłę. Przestano wtedy tak nas nazywać. Mutek to było złe słowo. Pejoratywne. Jak na nas mówią w Nowym Orleanie? Orleańczycy. I jesteśmy z tego dumni! Nie zależnie od tego czy człowiek, czy mutek każdy z nas może nosić tę samo imię. Nie, nie mamy flagi. Nie, nie mamy hymnu i tak wystarcza nam to w zupełności. Co dalej? Dalej był Sojusz Mutantów.

Człowiek? Tu jesteś mniejszością!

W normalnych miastach jest tak, że ludzie stanowią większą część populacji a ewentualne mutanty ukrywają się w społeczeństwie. Tutaj jest wręcz przeciwnie. Każdy jest lub podszywa się pod mutka. Wystarczy pokazać 6 palec u dłoni lub jakieś łuski na skórze, w końcu każdemu coś dolega prawda?
Dlaczego? Wyobraź sobie, że byłeś prześladowany wiele wiele lat, że zabito twoją rodzinę, braci, siostry, szczep. Wszystkich. Teraz trafiasz do miasta, gdzie wszystkim to się przytrafiło i gdzie nienawiść do ludzi czuć w powietrzu. Jest jeszcze jedna rzecz - oni są wszyscy znacznie bardziej wychowani niż my - znaczy tyle, że nie chodzą i nie zabijają. Nie chcą stargać swojej reputacji.

2 komentarze:

  1. Nowy Orlean... Czy to nie było w którymś dodatku? Chyba Bohater^2... Dokładnie taki sam pomysł... Tylko tam była jeszcze muzyka :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak :) Lepiej mi idzie poprowadzenie sesji jak zapiszę gdzieś pomysły a blog to dobre miejsce do ich zapisywania. Potrzebowałem do sesji dobrego mutanckiego miasta aby bohaterów wprowadzić i najpierw chciałem zobaczyć czy jestem w stanie je sobie jakoś wyobrazić. Miałem bardziej jeszcze rozpisać (dzielnice i takie tam) ale gracze zrezygnowali z tego pomysłu na kampanię i przejść się nad morze. Z czego teraz też zrezygnowali :)

    Więc póki co tematu nie rozszerzam, chyba, że znów się pojawi okazja poprowadzenia w Nowym Orleanie

    OdpowiedzUsuń