wtorek, 12 października 2010

Małe co nieco

Ciężko powiedzieć jak to jest, ale można to tylko porównać do jednego: do piekła. Nie wiesz jeszcze o czym mówię? Do dziś widziałeś tylko piach, pręty, zawalone domy, śmierć, szarość, ciemność. Twoje gardło jest suche od pustynnego piachu, zmarszczki naznaczone napromieniowanym wiatrem, rany pełne piasku a ciało wysuszone. Przed sobą widzisz piękne, potężne, zdrowe zielone rośliny. Słyszysz ryki zwierząt i śpiew ptaków. Czujesz zew natury... a natura to... suka.


Widzę, że już wpadłeś w najprostszą pułapkę. Ładna roślinka? Schylasz sie, wąchasz i umierasz. Mała drobna małpka do ciebie kiwa, idziesz dać jej orzeszka a jej stary robi z twojej czaszki miskę na cheeriosy dla młodych. To jest natura – a to oznacza tylko jedno. To jak wielki znak ostrzegawczy: jeśli tu wejdziesz to dozwolony jest każdy chwyt. P.S.: zastanów się dwa razy nie żartujemy. Ale niestety PS jest napisany tak małymi literkami, że mało kto może go zobaczyć. Ich problem. Byli słabi a natura to ewolucja – słabi zwyczajnie umierają.
Żyjemy tutaj od dłuższego czasu i trudno powiedzieć, żebyśmy się nudzili. Ja za nudą to nawet tęsknię. Bardzo. Tutaj musisz dbać o to, by jakieś nasionko nie wpadło ci przypadkiem do mieszkania, żeby czasem nad ranem nie zobaczyć roslinki, która pomyliła twoją córkę z owadem. Musisz uważać, gdy w ciemnościach twój młody syn idzie... żeby nikt nie odgryzło mu nogi. Musisz uważać... Co chcesz powiedziec, że przeżyć jest tutaj niemożliwe tak? Dla Ciebie na pewno. Nie chodzi o to, że jesteś za mało twardy. Zwyczajnie nie masz tego czegoś. Nie mieszkałeś wśród dziczy od lat. Mieszkałeś tam gdzie jedyne co ci groziło to radiacja, głód i brak wody i z tym sobie świetnie radziłeś. Nie żeby to było mało. Ja bym pewnie tam nie przeżył – u o wodę i jedzenie łatwo, i radiacji też nie ma za wiele. W zasadzie różnica między nami jest taka, że ja wiem że bym tam nie przeżył i się tam wcale nie pcham. Dlatego się dziwie, że ty się tak daleko na południe pchasz. Powiedz mi czego tu szukasz poza śmiercią?
Przygód?! A mało ich tam masz u siebie?! Mało ci promienia? Głodu? Molocha? Tornado? Gangów? Dróg? Mało śmierci? Musiałeś się tu pchać? No to masz! Teraz będziesz miał zielone, zielone, zielone i zielone. Aż rzygać ci się zachce, ale nie będziesz miał czym i uwierz mi.

Za parę dni stracisz apetyt. Jedzenie mamy tu bardzo ostre. Mieliśmy tu już takich jak ty. Leżą tam. Wąchają palmy od dołu. Kwiaty tu nie rosną – są za małe by się przebić. Dlaczego stracisz apetyt? Czujesz jak tu duszno? Koszula już lepi się do twojego ciała. Jest tak gorąco, że twój organizm nie będzie chciał jeść. Poznasz przeciwieństwo głodu. My mamy na to swoje sposoby: wszystko robimy na ostro, ale obcy wolno się przyzwyczajają. A jak już zjesz weź ze sobą spluwę. Będzie ci potrzebna podczas załatwiania spraw w krzakach. I weź ze sobą parę paczek naboi i co najmniej paczkę papieru. Do czytania oczywiście. Do podcierania masz liście. Sprawa może Ci zająć kilka dobrych godzin - takie będzie rzadkie.

Żołądek masz ze stali niby tak? Świetnie. Skórę też. Ta wiem, że od ran się wyrobiła. Twardziel z ciebie. Czujesz ich ugryzienia? Nie, nie ma żadnych bestii obok ciebie. Chociaż lepiej by było powiedzieć, że nie są na tyle duże byś zwrócił na nie swoją uwagę. Chodzi o komary. Małe i wkurwiające, a co gorszej jest ich o wiele za dużo. Wbijają swoją mała igiełkę i doprowadzają do szału. Możliwe, że będzie cię czekała gorączka, ale na pewno będziesz chodził drapiąc się cały czas. Będziesz drapał aż do krwi. To nie da ci spokoju. Pewnie myślisz: "a co mi tam, facet nie wie o czym gada", ale gdy będziesz walczył, chował sie, skradał czy robił cokolwiek innego kiedy dłonie będą zajęte będziesz miał problemy ze skupieniem. O tak! Będzie cię swędziało nie do wytrzymania. A im bardziej będziesz się drapał tym będzie gorzej. Już cię swędzi co? Podrap się. Potem nie będziesz miał już okazji.

Chcesz łyka wody? Nie pij z tej kałuży. Może tam u was, jeśli nie świecą, kałuże są pitne u nas nie wiadomo co w nich mieszka. Nie musi być przecież duże żeby cię zabić. U was tam to pewnie wszystko załatwia radiacja czy coś. Tu w środku mogą być jaja. Co ci się tak morda uśmiecha. Jaja pasożytów, larw czy czegoś innego np. pod tym liściem w wodzie. Nie zobaczysz ich gołym okiem. Śmieszne to jest dla ciebie pewnie co? To mogłeś poznać Yana 'Ruchliwa skóra'. Robaki przemieszczały mu się pod skórą, wyżerając jednocześnie mięśnie. Na początku był to śmieszny wydok. Nawet imponował niektórym kobietom. Szybko się to jednak zmieniło wiesz? Zmarł. Na szczęście nie musiał długo czekać na śmierć. Brat Al zrobił to szybko i fachowo. Jeden strzał. Bez boleśnie pewnie, albo mniej boleśnie niż gdyby choroba się rozwinęła gdzieś dalej w dżungli. Tam umierałby pewnie bardzo długo. Ciało spaliliśmy. Razem z nimi tę masę robaków. Tak samo może być z mięsem i owocami. Więc jeśli jesteś przyzwyczajony do sushi czy do surowego, to długiego żywotu raczej tu nie doznasz.

Mało ci? Weźmy wtedy pod warsztat robaki. Widzisz ile tu tego pełza. TO NIE SĄ TECHNOMORWY! Z resztą może i są. Nie wiem nawet o czy mówisz. Mniejsza. Przyjmijmy przez chwilę, że to nie są te twoje technomorwy tylko są to zwykłe robale. Na czym polega ich rola. Żyją. Tak jak cały ten potężny las. Jak się pewnie domyślasz – przeważnie – są na samym dole łańcucha pokarmowego i dojadają reszki po większych zwierzakach, konsumują chore lub złamane drzewa, ogólnie zajmują sie czyszczeniem. Problem w tym, że czasem chcą wyczyścić nie to miejsce co trzeba, np. twoje ucho. Niestety są przekonane, że nikogo nie ma w domu i przebijają się aż do mózgu. Ból doprowadza do szału. Każesz koledze odciąć ci ucho. Wiem pomysł jest głupi, ale uwierz, że jak coś naprawdę człowiekowi doskwiera potrafi dość do całkiem nielogicznych wniosków, ale cały czas boli. Ból wwierca się w mózg. Nie śpisz, nie pijesz. Wrzeszczysz z bólu. W końcu stwierdzasz, że nie warto się męczyć dalej i błagasz o kulkę, albo ktoś się na ciebie wnerwi i zrobi to byś zaznał spokoju. Smutny los. Uwierz.

Wyglądasz na przejętego. Słyszałeś o mrówkach. Nie tak naprawdę nigdy nie były metalowe. Te prawdziwe z białka są o wiele gorsze. Przeważnie zajmują się przenoszeniem rzeczy z miejsca na miejsce, ale czasem są duże i czerwone i to znaczy tylko jedno – uciekaj. Nic ich nie zatrzyma, nic ich nie przestraszy. Będą szły i będą jeść wszystko na swojej drodze, więc lepiej się tam nie znaleźć. Jakbyś miał do wyboru wskoczenie do jaskini Borga lub znalezienie się na drodze czekowych mrówek wskocz do jaskini. Borgo może być śpiący, najedzony, czy bez morderczych myśli, lub po prostu w dobrym nastroju. Mrówki nie.

Widzę, że jesteś zawiedziony. Pewnie oczekiwałeś historie o zaginionych miastach. O poteżnych potworach, o niebywałych zagrożeniach co bohaterze? Pewnie... Parę znam. Ale to i tak ściema. Uważasz, że jest tu bezpiecznie, bo nikt nie opowiada historii o dziwnych zagrożeniach jak np. o SMARCIE? O nim to też sam trochę słyszałem. Ale wiesz na czym polega prawdziwe zagrożenie? Prawdziwe zagrożenie to takie o którym nie wiadomo, ale nie dlatego, że ty jeszcze go nie pokonałeś, tylko dlatego, że zabiło każdego i nikt o tym nie może opowiedzieć. Póki co skup się na zagrożeniach dnia codziennego – porządna sraczka, która pogna cię w krzaki i bąble komarów które drapiesz zamiast trzymać broń mogą się okazać bardziej skuteczne niż banda sześciorękich mutantów.

2 komentarze:

  1. Dawno nie czytałem tekstu z neurosznytem - cechy charakterystyczne: narrotor ubermadafakajebaka.

    Dobry tekst w starym neuroshimowym stylu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zbiorek małych opowieści, o tym co ci nie da żyć :) Bardzo wnerwiające graczy rzeczy, to właśnie te najmniejsze. Mróweczki, motylki, myszki, lub kwiatki. Miodzio...

    Ale jedna rzecz jest tragiczna i znalazłem ją w każdym tekście: BŁĘDY! Czytaj czasem to, co napisałeś. Zjadasz litery, w niektórych miejscach nie ma wogóle interpunkcji... Może to skrzywienie, ale o wiele lepiej sie czyta tekst dopracowany pod tym względem.

    OdpowiedzUsuń