czwartek, 20 stycznia 2011

SideTown

Nie każde miejsce w stanach jest zabójcze - część z nich są na tyle śmiertelne, by zabić słabych, ale na tyle przyjemne by wciąż chcieć tam zamieszkać. O czym mówię? Słyszałeś kiedyś o SideTown? O miasteczko biją się, aż trzy gangi no i oczywiście "cywile" po środku - czyli mieszkańcy ze swoim burmistrzem.

Mieścina mieści się gdzieś na granicy między teksasem a Południową Hegemonią - jest na tyle zielono by móc coś uprawiać, ale na tyle gorąco, że pewnie nie będzie ci się chciało. Główne miasto wygląda jakby czas cofnął się o wilka wieków i wrócił dobry stary far west. Dziwne co? To jest jeden z powodów dla którego warto tu wpaść - drewniane domki są całkiem stylowe. Wszystkie gruzy ze starych wieżowców wykorzystano do tego by zasypać kanały i stworzyć Ścianę.

Zainteresowałem cię? Świetnie. To jak już wiesz dlaczego warto tu wpaść powiem ci dlaczego tu nigdy nie zawitasz. Tak. Bo nie będziesz takim szaleńcem jak ci mieszkańcy wszyscy i nie będziesz chciał żyć przy Wylęgarni. Wylęgarnia to inna nazwa dla SideTown - jak chce się mówić o jej pozytywnym aspekcie mówimy o SideTown jak przechodzimy do złych rzeczy mówimy o Wylęgarni. Każdy Teksańczyk nienawidzi tego miasta, a Południowcy przychodzą tutaj, żeby pokazać jacy są twardzi.

Słowo Wylęgarnia pewnie kojarzy ci się z robakami prawda? I bardzo dobre skojarzenie, mimo tego, że robactwa, nie ma tutaj zbyt dużo, to jest coś co każdy człowiek powinien nienawidzić jeszcze bardziej - mutantów! Tak. Jest ich tutaj pełno i są dość charakterystyczne.



Co mam na myśli? Chodzą po powierzchni przeważnie nocą szukając jakiegokolwiek jedzenia - najbardziej smakuje im świeże mięso a z tego co mi opowiadano wnioskuje, że najlepiej ludzkie. Mówiłem że nocą wychodzą prawda? Opanowały wszystkie budynki, podziemia i kanały, gdzie są niepodzielnymi władcami.

Gdy wychodzą nocą mimo siły są powolne, chodzą masą i zabijają wszystko co chodzi. Porozumiewają się prawdopodobnie telepatycznie, albo jak mrówki czy jakieś inne stada małych zwierzątek. Nie wiem dokładnie jak to działa, ale jeśli jeden cię zauważy, wszyscy idą powoli w twoją stronę. Jeśli się więc dobrze zorganizujesz może to działać na twój plus, żeby odwrócić ich uwagę. Oczywiście, jeśli cię zaskoczą masz naprawdę przechlapane.

Miejscowi nauczyli się z tym żyć. Dziwne? Dlatego zasypali wszystko w okolicach. Wszystko czyli kanały pod sobą i zbudowali sobie domki drewniane. Mutkom udało się już dwa razy dostać się do miasta i wtedy mieszkańcy stawiają wszystko na jedną kartę - podpala się domki i chowają się w specjalnie zbudowanych bunkrach pod samymi domami. Taka historia zdarzyła się już dwa razy i dzięki temu miasteczko jeszcze żyje.

Oczywiście, to nie jest jedyny powód dla którego warto odwiedzić miasteczko. Ważniejsza jest powód Wylęgu. Właśnie... Nikt go nie zna - a mimo tego, że Mutków zabija się setkami, czy czasem nawet więcej one ciągle wychodzą na powierzchnie. Mieszkańcy twierdzą, że pod miastem coś jest - laboratorium wojskowe lub inne badziewie tego rodzaju, z którego Moloch korzysta. Kilka grup próbowało już przejąć miejscówkę, ale nie za bardzo wiadomo, nawet gdzie leżą wejścia, w końcu jednak na pewno się wyda gdzie iść i wtedy w końcu nastanie jakaś zmiana

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz